
o. Ezdrasz Biesok
Niemałą i specyficzną grupę zakonników naszej prowincji stanowili bracia tercjarze. Formalnie nie byli zakonnikami w sensie kanonicznym ale jako oblaci byli przyjęci na określonych warunkach i mogli mieszkać w klasztorze, nosić habit i na swój sposób brać udział w życiu wspólnoty. Najczęściej byli to ludzie prości, bez wykształcenia lub przyuczeni do zawodu a w klasztorze wykonywali proste i służebne posługi. Niektórzy z nich pozostawali jako tercjarze wieczyści. Takim tercjarzem był brat Stefan Wojciechowski.
Stefan Wojciechowski urodził się 5.08.1902 r.w Gostyczynie koło Ostrowa Wielkopolskiego. Jego matką była Jadwiga Wojciechowska, która zmarła przy porodzie. Ojciec był nieznany. Nic bliżej nie wiemy o jego dzieciństwie i młodości ale ukończył szkołę podstawową i wyuczył się na piekarza. Odsłużył też wojsko.
Habit tercjarski przyjął w 1930 r.Jako tercjarz przebywał w Panewnikach, a następnie w Wieluniu. Pod kierunkiem brata Kleofasa Kota wyuczył się na kucharza. Nosił wtedy imię zakonne Ignacy. W 1932 r.wystąpił jednak z zakonu. Nie był bowiem pewny swego powołania i targały nim wątpliwości. Był w ogóle człowiekiem i niestałym i targały nim wątpliwości. Postanowił udać się do budującej się Gdyni z nadzieją na znalezienie dobrej pracy ale jak twierdził nadal nie mógł znaleźć sobie miejsca. Pozostał tam aż do wybuchu wojny.
W 1939 r.w niejasnych okolicznościach dostał się do obozu koncentracyjnego w Mauthausen koło Linzu. Prawdopodobnie pracował tam w kamieniołomach. Złożył tam prywatny ślub, że jeśli przeżyje obóz to wróci do klasztoru. Po wyzwoleniu obozu jeszcze dwa lata przebywał w amerykańskiej strefie okupacyjnej i wrócił do kraju. Zgodnie ze ślubowaniem, pierwsze kroki skierował do klasztoru i poprosił o ponowne przyjęcie.
Przyjęty na próbę do Wschowy otrzymał dobrą opinię od gwardiana o. Tytusa i został przyjęty. Pełnił w klasztorze funkcję kucharza i kwestarza. Do końca pozostał tercjarzem wieczystym. Jego przełożony z Pakości w liście do prowincjała napisał: Jest pracowity, lubi kwestować i czyni to z powodzeniem.
Brat Stefan zmarł w Kobylinie 27.11.1971 r.i tam został pochowany. Żył 69 lat, w zakonie 2 przed wojna i 26 lat po wojnie.